- Nie będzie
aż tak źle.
- Tak
myślisz?
Maya
wpatrywała się w swoją nową opiekunkę, ta zaś krzątała się po kuchni i
przygotowywała posiłek. Wyglądała jakby była w swoim żywiole. Z perfekcją, a
zarazem z elegancją siekała warzywa, aby następnie wrzucić je na patelnię. W
kuchni unosił się wspaniały zapach warzyw i przypraw.
- Tak –
odparła kobieta nie przerywając gotowania. – Zadomowisz się raz-dwa, skarbie. W
szkole są wspaniali ludzie, a tutaj masz moje wsparcie. Nie martw się.
Tych parę
słów podniosło Mayę na duchu. Strasznie obawiała się jutrzejszego dnia, bo był
to przecież jej pierwszy w nowej szkole.
Nie pomijając faktu, że od pewnego czasu nie uczęszczała na zajęcia w
starej szkole. Całe dnie spędzała w
domu. Nawet ojciec nie był w stanie skłonić jej, aby wyszła do ludzi. A teraz
nie miała wyboru, chyba, że chciała trafić do poprawczaka. A nie chciała.
Z rozmyślań
ocknął Mayę odgłos zamykanych drzwi. Po chwili do pomieszczenia wszedł brunet o
oczach koloru nieba. Stanął i przez chwilę wpatrywali się w siebie. Mrugnął
pośpiesznie i wyciągnął rękę do dziewczyny.
- Conor –
powiedział wpatrując jej się w oczy,
- Maya –
odparła ściskając jego dłoń.
Ten jeszcze
przez chwilę wpatrywał się w jej brązowe oczy i przerzucił wzrok na panią
Greer.
- Margaret,
mnie i Tess nie będzie dzisiaj na obiedzie. Mamy próbę w szkole i
najprawdopodobniej potrwa do wieczora – powiedział i ponownie spojrzał na Mayę.
- To może
zapakuje wam trochę i zjecie na miejscu? – spytała odwracając się do chłopaka.
- Nie ma
potrzeby. Zamówimy sobie coś od Arthura – dodał wychodząc z kuchni.
- Tylko
wróćcie przed godziną policyjną! – krzyknęła zanim usłyszałyśmy trzaśnięcie
drzwiami.
Po obiedzie
Maya zeszła do swojego pokoju, przebrała się w stare ciuchy i chwyciła farby.
Na ścianie koło łóżka zaczęła malować pojedyncze, czarne pasma, nie
zastanawiając się co z tego wyjdzie. Nie miała żadnego pomysłu, chciała tylko
się wyżyć. Po godzinie, gdy odłożyła pędzel i przyjrzała się swojej pracy na
jej twarzy pojawił się smutek. Na ścianie bowiem widniała skulona postać wśród
cieni. Obraz był ciemny, smutny i odzwierciedlał uczucia dziewczyny. Po
policzku postaci spływała łza, oczy miała zamknięte, a usta były rozchylone
jakby nie mogła złapać tchu.
- Wow. To
jest takie dołujące i… mocne – usłyszała głos Harrego za plecami.
Odwróciła
się i napotkała spojrzenie chłopaka. Miał na sobie białą, opinającą jego
mięśnie koszule i czarne spodnie. Pod ubraniami było widać tatuaże, które nagle
zaciekawiły Mayę. Chciała wiedzieć, gdzie je ma i jakie ma.
Podszedł do
niej, wyciągnął rękę i starł farbę z jej policzka. Spojrzał na jej usta i
przybliżył się jeszcze bardziej.
- Masz
ochotę na spacer? – spytał nie odrywając wzroku od jej ust.
- Nie mam –
odpowiedziała.
Zbliżyła się
do niego tak, że ich usta dzieliły centymetry.
Spojrzał jej w oczy zaintrygowany i zaskoczony. Nie spodziewał się tego.
- Ale możesz
już wyjść. Chcę zostać sama – wyszeptała do jego ust.
- Nawet nie
wiesz jak się cieszę, że tu trafiłaś – powiedział rozbawiony.
Cień
zaskoczenia, który jeszcze przed chwilą widziała w jego oczach znikł, a na jego
miejsce weszła pewność siebie, władczość. Założył jej kosmyk włosów za ucho,
pozostawiając dłoń na jej szyi dłużej niż było to konieczne. Uśmiechnął się
szelmowsko, spojrzał na jej usta, następnie odwrócił się i wyszedł zamykając za
sobą drzwi.
Następnego
dnia Mayę obudziły głośne rozmowy. Nałożyła na głowę poduszkę i zacisnęła uszy,
żeby jak najmniej do niej docierało. Ale bezskutecznie. Rozmowy się nasiliły i
były coraz głośniejsze. Walnęła poduszkę w kąt i spojrzała na zegarek. Siódma
rano! Dawno nikt jej nie zbudził tak wcześnie. Zazwyczaj ojciec odpuszczał
sobie po dziesięciu minutach proszenia.
Niechętnie
wstała z łóżka i zaspana wyszła na mały korytarzyk łączący pokoje i łazienki.
Rozmowy, a raczej kłótnie dochodziły z pokoju Harrego, który był dokładnie
naprzeciwko jej. Gdyby tak otworzyć ich drzwi, mogliby widzieć co drugie robi w
pokoju.
Zapukała do
drzwi i nastała chwilowa cisza. Maya usłyszała szmer w pokoju i po chwili Conor
otworzył drzwi. Harry siedział na łóżku, które stało na samym środku
pomieszczenia. Był w samych dresach, co dziewczynę lekko rozkojarzyło.
- Jakbyście
mogli trochę ciszej rozmawiać, byłabym bardzo wdzięczna – powiedziała
spoglądając to na jednego, to na drugiego.
Conor
przyglądał jej się badawczo. Harry nie był w tyle. Omiótł dziewczynę wzrokiem,
która była w krótkich spodenkach i w o dwa rozmiary za dużej koszulce.
- Wszystko
czego pragniesz – odpowiedział Harry z nutą rozbawienia w głosie.
Maya
zamknęła drzwi i wróciła do swojego pokoju. Już nie chciało jej się spać, choć
mogła jeszcze poleniuchować, zanim wyjdzie do szkoły.
Obawiała się
ludzi, ich reakcji i tego czy sobie poradzi. Nie chciała zawieść ojca, którego
już nie raz zawiodła i panią Greer, która obdarza Mayę dużym zrozumieniem i
wsparciem.
Założyła
dżinsy, szarą bluzkę na długi rękaw, która swobodnie okalała jej szczupłe
ciało, a na koniec włożyła czarne trampki.
- Nie rzucać
się w oczy i wrócić do domu – mówiła do siebie.
Sięgnęła po
torbę, również w neutralnych kolorach i poszła na górę.
- Idę do
szkoły – krzyknęła do gospodyni.
- Już? Nie
zjesz śniadania? – spytała kobieta wchodząc do salonu.
- Nie jestem
głodna. Nie chcę się spóźnić pierwszego dnia – odparła i ruszyła do drzwi.
- Poczekaj.
Narzucę coś na siebie i cię podwiozę – zaproponowała.
- Nie trzeba
– odparła odwracając się w drzwiach. – Wczoraj Tess powiedziała mi jak trafić.
Chcę się przespacerować.
- Skoro tak
– odpowiedziała nieco zawiedziona. – Miłego dnia, skarbie.
- Dziękuję –
odpowiedziała zamykając drzwi.
Szła powoli
ze słuchawkami w uszach, pogrążona we własnych myślach. Z każdym kolejnym
krokiem się zbliżała do szkoły, przez co jej stres stopniowo zaczął wzrastać.
Ręce miała spocone, a serce biło jakby chciało wyskoczyć. A przecież to tylko
szkoła.
Stanęła
przed gmachem. Był to ceglany budynek złożony z czterech skrzydeł: w północnym
i południowym znajdowały się sale lekcyjne, we wschodnim i zachodnim były
między innymi stołówka, sala gimnastyczna, aula, gdzie wystawiano szkolne
sztuki, a także pokoje nauczycieli w tym dyrektora, który był trenerem drużyny
football-owej. Przed szkołą znajdował się parking, gdzie większość miejsc była
już zajęta.
Weszła do
środka i od razu serce zaczęło jej niespokojnie łomotać. Było głośno i tłoczno.
Ruszyła w stronę sekretariatu. Przynajmniej tak myślała, korzystając ze
wczorajszych wskazówek Tess. Dziewczyna zaoferowała jej, aby pojechały razem,
lecz Maya odmówiła. Nie chciała się nikomu narzucać.
W pewnym
momencie wpadła na jakąś dziewczynę, strącając przy tym jej książki. Miała
piękne, ciemnobrązowe włosy, które okalały jej drobną i niewinną twarz.
Spojrzała na Mayę gniewnie i zaczęła zbierać książki z podłogi.
-
Przepraszam, nie zauważyłam cię – odparła Maya pomagając nieznajomej.
- Nie
szkodzi, ale na przyszłość uważaj – uśmiechnęła się. – Jesteś nowa?
- Tak.
Wczoraj przyjechałam – odpowiedziała. – Jestem Maya. Mogłabyś wskazać mi
sekretariat?
- Jasne, nie
ma sprawy. Ja jestem Jane – odparła. – Chodź za mną – dodała i bez
odpowiedzi ruszyła przez zatłoczony
korytarz.
Ludzie
ustępowali jej z drogi, jakby się bali, że zaraz wybuchnie. Spuszczali głowy i
odchodzili, albo zajmowali się czymś innym byle tylko nie zwracać na siebie
uwagi Jane. Maya w milczeniu przyglądała się reakcji ludzi, którzy przyglądali
jej się niepewnie. Szeptali coś do siebie i pokazywali palcem na dziewczynę. No
to nici w nie rzucaniu się w oczy.
Razem z Jane
weszły do sekretariatu. Kobieta za biurkiem uniosła głowę i gdy dostrzegła Jane
na jej twarz wstąpił grymas niezadowolenia.
- Dyrektor
już czeka – powiedziała do niej.
Jane bez
odpowiedzi ruszyła w stronę drzwi po drugiej stronie pomieszczenia.
- Dzień
dobry, nazywam się Maya Rauly. Miałam się zgłosić po plan lekcji – powiedział
uśmiechając się lekko.
- Dobrze,
już drukuje – odparła kobieta i wstukała coś w komputer.
Po chwili
podała Mayi wydruk z nowym planem lekcji.
- Pójdź do
skrzydła północnego, pierwsze drzwi po lewej – powiedziała kobieta.
Maya trafiła
bez problemu do klasy. Weszła i omiotła wzrokiem pomieszczenie. Podeszła do
nauczyciela. Był to puszysty mężczyzna sporo po czterdziestce, ze spodniami
wysoko podciągniętymi przez szelki, a do tego miał zielony krawat w prążki.
Całość dopełniały drobinki potu na jego pulchnej twarzy i koszuli.
- Dzień
dobry, jestem Maya Rauly. Nowa uczennica – powiedziała uśmiechając się
skromnie.
- Tak,
zostałem poinformowany – odwzajemnił uśmiech. – Ja nazywam się Ronald Kligins i
nauczam matematyki. Proszę, znajdź sobie wolne miejsce.
Dziewczyna
posłuchała i ruszyła na sam tył sali w wolne miejsce obok przystojnego bruneta.
- Wolne? –
spytała.
- Jasne,
siadaj – odparł ocierając swoje zaspane oczy. – Witamy na lekcji Pot-mana.
Jestem Arthur.
- Maya –
odparła i usiadła w ławce.
- Czemu
przeniosłaś się w środku roku szkolnego? – nagle spytał.
- Miałam
problemy z nauczycielami – skłamała.
W tym
momencie do sali wszedł spóźniony Harry. Można było usłyszeć stłumione
westchnienia niektórych dziewczyn Już było z dziesięć minut po dzwonku, a on
wszedł jak gdyby nigdy nic. Spojrzał na Mayę, a potem na Arthura i spiorunował
go wzrokiem.
- Lepiej
trzymaj się od niego z daleka – powiedział Arthur stłumionym głosem.
- Czemu? –
zaciekawiła się spoglądając ukradkiem na Harrego, który usiadł dwie ławki przed
nią.
- Jeszcze
się przekonasz – odparł i na tym skończyła się cała konwersacja między nimi.
Po dzwonku
na przerwę Maya kupiła sobie wodę z automatu, a następnie znalazła swoją
szafkę. Wymieniła książki i ruszyła na biologię.
Jak na razie
dzień mijał spokojnie i bez żadnych komplikacji, co niezmiernie cieszyło Mayę.
Nikt tak naprawdę nie zwracał na nową dziewczynę uwagę. Ot, kolejna nudna
uczennica. Można by rzec, że się zrelaksowała, a po porannym stresie nie było
śladu.
Idąc do
klasy zauważyła Arthura. Ruszyła w jego stronę, ale gdy tylko ją zauważył
odwrócił głowę i przyśpieszył kroku, żeby się na nią nie natknąć. Nawet usiadł
gdzie indziej. Ale najdziwniejszy był siniak pod jego prawym okiem, którego
jeszcze godzinę temu nie było. Usiadła zdezorientowana na swoim miejscu i spojrzała
na Harrego, który opierał się szarmancko na krześle z zadowoloną miną,
wpatrywał się w Arthura.
***
No i jest
kolejny rozdział, z którego nawet jestem zadowolona. Dodałam późno, bo
zazwyczaj wieczorami je dopracowuje. Jakoś lepiej mi się myśli. No i standardowe
pytanie: co myślicie i czy się podoba? Jak myślicie co wyniknie dalej? Kolejny
rozdział postaram się dodać w poniedziałek, najpóźniej we wtorek. Buziaki! Do napisania!
EDIT* Rozdział pojawi się jutro (środa 27/11), ponieważ nie jestem w stanie się dzisiaj wyrobić. Szkoła, warsztaty, dom... przepraszam i do jutra <3
EDIT* Rozdział pojawi się jutro (środa 27/11), ponieważ nie jestem w stanie się dzisiaj wyrobić. Szkoła, warsztaty, dom... przepraszam i do jutra <3
Widzę, że masz jakiś pomysł na to opowiadanie, co jest wielkim plusem. No chyba, że jedziesz na całkowitym spontanie. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresował mnie wontek z Harry'm. Może bardzo spodobała mu się Maya? Albo po prostu jest głupim, zadufanym w sobie przystojniaku?
Sama nie wiem. Widzisz jak potrafisz zaciekawić człowieka?
Ach, genialne :D
Nie wspomnę o cudownym wyglądzie...
Czekam na next i zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Youaremydefinitionofhappinesss.blogspot.com
Xx Niarry
Osz ten Harry, łobuz z niego!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że on teraz dla zakładu chce zdobyć Maye, a potem się w niej zakocha itp. *.*
Chociaż zaintrygowała mnie sytuacja z Connorem i Stylesem, a pierwszą moją myślą było utożsamienie ich z gajami :3
Muszę przyznać, że ta przerwa wyszła Ci na dobre. Kurcze, piszesz tak dobre rozdziały, że nawet boję się to pisać, byleby nie zapeszyć. Naprawdę, zazdroszczę Ci takiego talenu, jest wielki.
Co do "our blog" (tak go nazywam, w związku z tym, że nie ma jeszcze nazwy xd),
obawiam się, że z GG nici, bo ja takowego nie posiadam, a poza tym, porywam laptopa, gdyż mój komputer się naprawia :3
Co do naszego wspólnego bloga, nie jestem pewna, czy uda nam się go założyć "za chwilę". Po prostu chcę teraz poświęcić się mojemu, bo jak już wspominałam, nie umiałabym go tak zostawić.
Po drugie - nauka. Tego cholerstwa jest tak dużo, że masakra jakaś! I tak staram się nie poświęcać jej całego swojego czasu, ale na jakieś oceny trzeba wyrobić.
No i po trzecie, nie chcę się brać do czegoś, a potem Cię zawieść. Myślę, że niedługo już dokończę pisać YTMBA i przy dodawaniu będą tylko poprawki i będziemy mogły zacząć naszego (nawet nie wyobrażasz sobie, jaką miałam podjarę, jak mi to zaproponowałaś ;ooo)
Pozdrawiam,
Klaudia.
+ mój e-mail to nuttellkaaa@gmail.com
ale go nie używam. Napisz tam do mnie, a ja wtedy podam Ci mój aktualny, ponieważ nie chcę publikować go tutaj, żeby nie było kwasów czy coś ; //
Niedawno natrafiam t Twój blog i powiem "Lubie to", naprawdę podoba mi się ta historia, początki zawsze są trudne, ale nie w Twoim przypadku, bardzo polubiłam Mayę, oraz zaintrygował mnie Harry. Czyżby z niego był jakiś bad boy?Twój styl bardzo mi się podoba nawet nie zauważyłam aż przeczytałam cały rozdział. Jestem ciekawa Twoich dalszych pomysłów, wydaje mi się, że ta historia będzie niebanalna. Widziałam też oba zwiastuny i powiem, że są GENIALNE, naprawdę bardzo fajnie zrobione. Arthur mrrr...ciekawe co mu zrobił Styles? A z tym zakładem to b.fajny pomysł, ale coś czuje, że Harry nie wygra go tak łatwo, jeżeli w ogóle wygra XD. Ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się podoba to co piszesz. Jestem ciekawa nowych wątków i chciałabym poznać Historię May (nie wiem czy dobrze napisałam) Tag że kochana pisz dalej,bo ja już łaknę nowych rozdziałów ;)
OdpowiedzUsuńKochana, jesteśmy po prostu zachwycone tym blogiem!
OdpowiedzUsuńNie dość, że piszesz bardzo ciekawie to te postacie maa niesamowite osobowości.
Szczególnie Harry wydaje się być zadufanym egoistą (ale jaki jest w środku tego nie wiadomo)
No i Jane jest postarchem szkoły normalnie hehe ciekawe co pzreskrobała???
hmmm. no cudo, cudeńko.. Czekamy na kolejny rozdział...
A teraz zabieramy się do czytania poprzednich rozdziałów bo jesteśmy tu po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni! Pozdrowionka:*
Hej:)
OdpowiedzUsuńNo dobra....może uznasz mnie za jakaś idiotę , ale.....prowadziłaś może bloga : wish-you-were-here1 ?
Jak nie to sorry ...ale tak jakoś mi się po nicku skojarzyło:)
Jasne, że tak! Ojeju! Musiałam niestety usunąć konto, a wraz z nim przepadły moje opowiadania. Czytałaś moje wcześniejsze opowiadanie?
UsuńOczywiście że tak!
UsuńTo było pierwsze opowiadanie które czytałam z tak wielkim zapałem!!
Nawet nie wiesz co przezywalam , kiedy pewnego dnia chciałam przeczytać je od nowa i okazało sie że je usunęłaś:)
Czytałam rownież twoje inne opowiadania :)
Mam nadzieje że to opowiadanie będzie równie fajne co twoje poprzednie :)
Obserwuje!!
UsuńDziękuje Ci za te miłe słowa. Ja również mam taką nadzieję i postaram się sprostać twoim oczekiwaniom. Serdecznie pozdrawiam!! :*
UsuńCudowny rozdział ♥ Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej! Musisz szybko dodać kolejny. :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Nie będę w żaden sposób oryginalna, gdy stwierdzę, że zatrzymał mnie tu na dłużej śliczny szablon. Ja w ogóle niestety jestem wzrokowcem, więc jak natykam się na coś nowego i ma brzydkie opakowanie, to zazwyczaj omijam, choć oczywiście nie jest to stała zasada. Z czystym sumieniem, po przeczytaniu notek zamieszczonych na Twym blogu mogę stwierdzić, iż doczekałam się czegoś, czego nie spodziewałam się w żadnym wypadku. Pomysł na tę historię jest ciekawy, także mam zamiar nadal poznawać treść.
OdpowiedzUsuńhttp://other--than--all.blogspot.com