Leżała na brzegu łóżka, otulona jedynie satynową pościelą.
Miała odkryte plecy, które delikatnie muskał palcami tworząc kółka. Podwinęła
wyżej pościel i odwróciła się do niego. Spojrzała na jego malinowe usta,
obrysowała ich kontur i spojrzała w jego oczy, w których za każdym razem
tonęła.
- Nie powinniśmy tego robić – mruknęła.
Nie odpowiedział.
- To jest złe…
- Dlaczego mnie nie powstrzymałaś? – spytał w końcu ochrypłym
głosem.
Uśmiechnęła się delikatnie, ale po chwili spochmurniała.
- Bo nie mogę przestać o tobie myśleć – przyznała cicho. – I
jeżeli to jest jedyne wyjście, żeby z tobą być to chcę z tego skorzystać.
Chociaż na chwilę – westchnęła. – Ale wyrzuty sumienia są coraz większe i nie
wiem jak długo jeszcze wytrzymam.
- Wiesz co do ciebie czuję…
- Wiem – przerwała mu lekko. – Ale to jest złe – spojrzała mu
poważnie w oczy.
Zbliżył się do niej i delikatnie musnął jej wargi. Dziewczyna
się nie odsunęła. Odwzajemniła pocałunek i zbliżyła się do niego jeszcze
bardziej.
- Harry! – głos Mayi rozniósł się po całym domu.
Tess i Zayn oderwali się od siebie jak poparzeni. Spojrzeli
na siebie i zaczęli nasłuchiwać.
- I tak cię znajdę! – krzyknęła rozzłoszczona Maya.
Zbliżała się do pokoju, w którym znajdowała się para.
- Do szafy – Tess rozkazała szeptem.
Chłopak bez słowa owinął nagie ciało pościelą i wszedł do
szafy. Po chwili do pokoju weszła Maya. Wkurzona i cała ubrudzona błotem.
- Wiesz gdzie jest Harry? – spytała rozzłoszczona.
- Nie. Dopiero wstałam – odparła rudowłosa, udając zmęczenie.
Opatuliła się szczelnie drugą częścią pościeli i modliła się
w duchu, żeby Maya nie zauważyła przytrzaśniętego drzwiczkami szafy satynowego
materiału.
- Niech ja go dorwę, a pożałuje, że mnie poznał – warknęła i
wyszła trzaskając za sobą drzwi.
Tess odetchnęła i przyglądała się jak Zayn wychodzi z
ukrycia. Rzucił pościel na łóżko, a następnie się ubrał. Podszedł do dziewczyny
i chciał ją pocałować, lecz ta się odsunęła.
- Powinieneś już iść – szepnęła smutno.
Chłopak przyjrzał jej się ostatni raz i wyszedł, wcześniej
sprawdzając czy na korytarzu nikogo niema.
- Harry! – Maya krzyknęła na całe gardło.
Nie mogąc go znaleźć, skierowała się do łazienki. Rozebrała
się i zaczęła zmywać z siebie całe błoto.
- Wojny mu się zachciało – mruknęła niezadowolona. – Ja mu
dam wojnę.
Wyszła spod prysznica i otuliła się śnieżnobiałym ręcznikiem.
Ubrania wrzuciła do pralki i poszła do pokoju. Zamknęła zza sobą drzwi i kiedy
miała ściągać ręcznik usłyszała głos Harrego.
- Jednak bez błota wyglądasz lepiej – zaśmiał się. – Ale
ręcznika też mogłabyś się pozbyć.
Dziewczyna momentalnie się odwróciła i zakryła się jeszcze
bardziej.
Na jej twarzy zagościła złość, ale po chwili się uspokoiła.
Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła bliżej do chłopaka. Bliżej niż by się
spodziewał.
- Szukałam cię – powiedziała zadziornie.
- I znalazłaś.
Uniosła rękę i pogładziła jego włosy, obrysowała kontur
twarzy i dojechała do ust.
Harry zdziwił się jej zachowaniem. Myślał, że dziewczyna
rzuci się na niego z pięściami, za to, że wpakował ją w niezłe bagno.
Dosłownie. Sam nadal był cały ufajdany. Miał lekko sklejone włosy, które
sterczały na wszystkie strony świata.
Ale nadal wyglądał zabójczo. Uśmiechnął się szelmowsko i złapał Mayę w
talii przybliżając ją jeszcze bliżej. Nie protestowała, co go jeszcze bardziej
ucieszyło. Zjechał dłonią niżej, lecz go powstrzymała. Zbliżył usta do jej,
lecz ta złapała go za włosy i odciągnęła jego głowę do tyłu.
- Nie dla psa kiełbasa – mruknęła zadowolona i się od niego
odsunęła o kilka kroków.
Chłopak się rozczarował, choć nie dawał po sobie tego poznać.
Nie tego oczekiwał.
Maya zgarnęła swoje ciuchy z łóżka i poszła do łazienki.
Przebrała się szybko i zbiegła na dół, do salonu. Na środku pomieszczenia stała
duża, brązowa kanapa skierowana w stronę przeszklonej ściany, za którą widać
było staw na tyłach i rozpościerający się las. Obok stał stolik. Na ziemi
rozciągał się perski dywan, a w całym salonie były regały z książkami, nie
pomijając kominka wyłożonego czerwoną cegłą na prawo od wejścia.
- Pani Glendo – zaczęła niepewnie. – Możemy chwilkę
porozmawiać? – spytała siadając koło gospodyni.
Kobieta była staruszką z siwymi włosami obciętymi na boba.
Włosy delikatnie okalały jej drobną i pokrytą zmarszczkami twarz. Zielone oczy
wpatrywały się w Mayę.
- Słucham słonko – odparła przyjaźnie.
- Chciałabym jutro zwiedzić okolicę i trochę odpocząć,
wyciszyć się – zaczęła. – Porozmawiam z
Conorem i powinien przejąć moje jutrzejsze obowiązki. Bardzo mi na tym zależy.
Pani Lightwood spojrzała na nią uśmiechnięta.
- Oczywiście, że możesz – oznajmiła. – Conor z pewnością się
zgodzi.
Następnego dnia Maya obudziła się z zakwasami. I to
wielkimi. Owszem, wczoraj też je miała,
ale w porównaniu z dzisiejszymi to był pikuś. Pan pikuś. Z trudem wstała z
łóżka, ale prawdziwy ból się zaczął kiedy zaczęła schodzić po schodach. Zaczęła
się śmiać, gdy staczała się po jednym schodku.
- Co ci jest?
Tess stała na górze i przyglądała się Mayi z uwagą.
- Wszystko mnie boli. Mam zakwasy – powiedziała nadal się
śmiejąc.
- A co w tym śmiesznego?
- Ten ból! I bezradność – stanęła na chwilę. – Ten ból jest
strasznie śmieszny!
Kiedy w końcu znalazła się na dole i kiedy z wielkim trudem
nałożyła buty – co trwało pół godziny – wyszła na dwór. Rześkie powietrze
rozwiało jej kasztanowe włosy. Odetchnęła głęboko i poszła nad staw. Usiadła
na skraju pomostu i wyciągnęła telefon. Wybrała numer ojca i zadzwoniła. Po
pięciu sygnałach odebrał.
- Maya? – usłyszała pijany głos ojca po drugiej stronie
słuchawki.
- Piłeś – osądziła.
- Ja? Córeczko, przecież w-wiesz, że ja nie pi-piję – odparł
chrapliwie.
- Obiecałeś, że nie będziesz do tego wracał – zarzuciła, a do
jej oczu napłynęły łzy.
Położyła się na pomoście i z telefonem przy uchu zakryła oczy
przedramieniem.
- Córeczko… – zaskomlał.
- Zadzwonię kiedy indziej – mruknęła i się rozłączyła nie
czekając na tłumaczenia ze strony ojca.
Odłożyła telefon.
Wpatrywała się w niebo, a po jej policzkach płynęły łzy.
- Maya? – cichy głos Conora uniósł się nad wodą. – Płaczesz?
Nie odpowiedziała. Dalej patrzyła w górę i miała nadzieję, że
sobie pójdziesz. Ale nie zrobił tego. Położył się obok niej.
- Jak to jest z obietnicami? – spytała po dłuższej chwili
ciszy. Conor odwrócił głowę i napotkała jego błękitne tęczówki.
- Maya…
– Czemu ludzie ich nie dotrzymują? – zaczęła szlochać. – Po co w ogóle coś obiecują, choć i tak wiedzą,
że tej obietnicy nie dotrzymają? I czemu ranią innych? Umyślnie! Czemu nie
liczą się z uczuciami innych?! Czemu?!
Conor przyciągnął ją do siebie i oplótł ramionami. Maya
zaczęła się wierzgać. Płakała i biła go po ramionach i klatce piersiowej. Po
dłuższej chwili odpuściła. Łkała cichutko w jego ramionach, a on głaskał ją po włosach.
- Chcesz może porozmawiać? – spytał delikatnie.
Maya odsunęła się nieco od niego i spojrzała na niego spod
opuchniętych oczu.
- Mój ojciec zaczął pić – mruknęła. – Od roku nie pił,
obiecał, że do tego nie wróci, a jednak to zrobił – dodała nieco rozzłoszczona.
- U mnie rodzice byli uzależnieni od narkotyków.
Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na chłopaka. Nie chciała zwierzeń. Nie
chciała się przywiązywać do drugiej osoby. Nie tym razem.
- Przejdę się – powiedziała i zaczęła wstawać.
- Może…
- Sama – dodała nim skończył zdanie.
Zawiedziony wstał.
Maya ruszyła w stronę lasu, chciała się gdzieś schować. Conor
natomiast ruszył w stronę chlewu, gdzie miał nadzieję spotkać Harrego. Nie
mylił się. Styles akurat karmił zwierzęta.
- Harry, musimy porozmawiać – powiedział idąc w stronę
chłopaka.
- Mów – odparł nie odwracając się do Conora.
- Zostaw Mayę w spokoju – warknął.
- Rozmawialiśmy już o tym i dobrze wiesz, że sobie nie
odpuszczę – powiedział spokojnie.
- Ona przeszła więcej niż nam się wydaje.
- Nie ona jedna – odburknął i się do niego odwrócił.
- Harry….
- Skoro chcesz być takim pogromcom zła, to czemu jej nie
powiesz, że to z tobą się założyłem , hę? – warknął zły. – I ostrzegam. Nie
zbliżaj się do niej. Wiesz do czego jestem zdolny, więc sobie odpuść.
- Czemu akurat ją musisz nękać? – Conor nie dawał za wygraną.
– Ona nie jest taka jak inne! Jest szczera i dobra… i wrażliwa! A ty? W tobie nie ma krzty szczerości!
- No proszę, proszę, czyżby nasz mały Conor się zakochał? –
zaśmiał się Styles – Ja nie jestem szczery? To się jeszcze okaże – dodał
wkurzony i wcisnął Conorowi wiadro z jedzeniem dla zwierząt.
Maya leżała w cieniu wielkiego dębu, spoglądając na strumyczek
nieopodal. Była w tym samym miejscu, gdzie przyprowadził ją Conor. Nie wiedział
dlaczego akurat tutaj przyszła. Może dlatego, że nie znała innego miejsca
wartego uwagi.
Wyciszyła się. Wyrównała oddech i wsłuchiwał się w odgłosy
natury. Nagle ciszę przerwał odgłos kroków zmierzając w jej stronę. Podniosła
się na łokciu i zobaczyła Harrego. Było po nim widać złość i zdeterminowanie.
Maya gwałtownie wstała, nie wiedząc zbytnio jak ma się zachować. Ma zostać czy
uciekać?
- Harry, co ty tu…
- Kiedy miałem może
jakieś pięć lat moja matka mnie porzuciła. Przez dziesięć lat skakałem pomiędzy
domem dziecka a rodzinami zastępczymi, którym po pewnym czasie się odechciewało
opiekować niewychowanym bachorem. Byłem katowany przez mojego zastępczego ojca
i pewnie nadal by mnie bił, gdybym nie uciekł. Wplątałem się w kradzieże, bójki
i wyścigi, a moja dziewczyna, którą kochałem zdradziła mnie z najlepszym
kumplem. I jeszcze śmiali mi się w twarz! Potem trafiłem do Margaret. – Jego
głos drżał.
- Dlaczego mi to mówisz? – spytała spuszczając głowę.
Nie chciała patrzeć w jego oczy, które teraz były pełne bólu.
- Chciałaś szczerości, to ją masz.
- Harry, ja…
Nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie oczekiwała takich
zwierzeń z jego strony, nawet nie myślała, że Harry jest zdolny do szczerości.
A kiedy teraz jej to wszystko powiedział, poczuła żal i smutek. Nikt nie
powinien przeżywać takich rzeczy. Nie wiedziała co Harry czuł przez ten cały
czas, ale doskonale wiedziała jak to jest kiedy rodzona matka od ciebie
odchodzi.
W końcu odważyła się na niego spojrzeć. Jego klatka piersiowa
unosiła się niespokojnie, a jego twarz wyglądała jakby nad czymś uporczywie
myślał.
W pewnym momencie podszedł do niej tak blisko, że ich usta
prawie się stykały. Ale jej nie pocałował. Czekał na reakcję, czekał aż go
odepchnie.
Maya patrzyła w jego oczy zaskoczona. Nie była w stanie nic
powiedzieć, nie była w stanie się odsunąć. Harry niepewnie zbliżył się jeszcze
bliżej i delikatnie ją pocałował. Przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny
dreszcz, co bardzo ją zdziwiło i zaniepokoiło. Odwzajemniła pocałunek i
zarzuciła ręce na ramiona Harrego. Ten oplótł ją w tali i bardziej ją
przyciągnął. Pocałunek stał się bardziej agresywniejszy. Obydwoje walczyli o
dominację.
W końcu Maya się od niego oderwała zakrywając dłonią usta i
patrząc na Harrego przestraszona. Skarciła siebie w duchu, że do tego
doprowadziła i że co gorsza – podobało jej się. I pragnęła więcej.
Bez żadnego słowa ruszyła biegiem do domu, zostawiając równie
oszołomionego chłopaka pod dębem.
***
Na wstępnie chciałam Was z całego serducha przeprosić za
opóźnienia. Aż dwa tygodnie! Przepraszam. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.
Miałam dużo do roboty w szkole, wyskoczyło mi sporo zajęć dodatkowych i jeszcze
doszły przygotowania świąteczne. Ale teraz będzie lepiej. Sporo mi odeszło i
będę miała więcej wolnego czasu. I od teraz postaram się, żeby rozdziały były
regularnie….. A co do rozdziału? Jak Wam się podoba? Muszę przyznać, że mi się
podoba, a teraz czekam na Waszą opinię.
Także chciałabym wszystkim życzyć radosnych, pogodnych i
rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Aby wszystko się ułożyło, wszystkie
problemy i kłótnie poszły w zapomnienie. Ciekawych prezentów i śniegu. Choć nie
wiem czy będzie śnieg, ale trzymam kciuki! Dużo zdrowia, pomyślności, wiele
radości! Spełnienia najskrytszych marzeń i żeby wszystko Wam się udało. Oraz
udanego sylwestra i lepszego nowego roku! Wesołych świąt.
Jeeeeeeezzzzzzzzzzuuuuuuuuuu GENIALNE!
OdpowiedzUsuńPo prostu rewelacja! Jestem oczarowana Twoim opowiadaniem! Proszę! Daj szybko NEXT!
Błagam!
Nicol <3
http://harrykochakotki.blogspot.com/
Pierwsza! Yaaay^^
UsuńZawsze jak zaczynam czytać to mam problem się ogarnąć, bo zaczynasz rozdziały taką nie do końca jasną sytuacją i to mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDzisiaj to już prawie myślałam, że w tym łóżku byli Maya i Harry albo Connor. Nie wiedziałam co się dzieje ;)
Pozdr.
No i ten... druga!!!
UsuńWesołych, pogodnych Świat i Szczęśliwego Nowego Roku :)
Sorki za takie banalne życzenia.
Hahahah! Trzecia! :P
OdpowiedzUsuńCzyli nadal podium xd
Cudowny rozdział! O.o
Wow, Harry... czy on na pewno był szczery? Jakoś mu nie wierzę.
Nie jestem przekonana co do Conor'a.
Czekam na jeszcze większe komplikacje!
Wesołych! :)
xx. Niarry
Hazza był szczery ? hymmm jeszcze się okaże :) XD
OdpowiedzUsuńrozdziałek genialny czekamy na nn :)
OMG
OdpowiedzUsuńJest świetny!!!! <3<3
Hazza :)))))
Awwwwwwwwwwww... normalnie nie mogę przestać się jarać [przeczytałam wczoraj] także jest jakiś sukces xdd. Ogólnie najbardziej w tym wszystkim podoba mi się to że jak czytam to czuję taki przyjemny ucisk w żołądku jak bym się normalnie zakochała [może to prawda, że zakochałam się w twoim opowiadaniu?] Nie mogę znaleźć odpowiednik słów żeby to wszystko opisać, boję się jednak że to co powiedział Harry nie było do końca prawdą.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i jeszcze jedno ONI SIĘ CAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nareszcie. To było takie mrał :3333
jejku jakie świetne <3
OdpowiedzUsuńnareszcie się całowali *.*
no nie mogę :oo
czekam na następny <3
http://this-is-runaway.blogspot.com/
Fajny poczatek. Moje pierwsze wraznie bylo "no i wygral.zaklad". Jednak pozniej kiedy wysslo ze to nie Harry i Maya tylko Zayn i Tess az sie usmiechnelam! ;)
OdpowiedzUsuńCo.do.dalszej czesci nie mam uwag.
Scena z pocalunkiem sni mi sie po nocach. ;3 Kiedy przeczytalam wypowiedz Harrego pomyslalam ze za duzo napakowalas tam informacji i teraz czytelnicy juz nie bede sie tak.ciekawic co on przeskrobal. Nie zdziwila bym sie gdyby wszystko co powiedzial Harry okazalo sie klamstwem i nadal.jego przeszlosc byla by tajemnica. Och i ach!
Podsumowujac - NAJLEPSZY ROZDZIAL ZE WSZYSTKICH DOTYCHCZAS!!! ;3333
Dlaczego? Poniewaz jestem romantyczka i uwielbiam.takie sceny!
LOVE, love, LOVE, love!
Caluje i mam.nadzieje na wiecej takich scen romantycznych jak powyrzej napisane;)
Fajny poczatek. Moje pierwsze wraznie bylo "no i wygral.zaklad". Jednak pozniej kiedy wysslo ze to nie Harry i Maya tylko Zayn i Tess az sie usmiechnelam! ;)
OdpowiedzUsuńCo.do.dalszej czesci nie mam uwag.
Scena z pocalunkiem sni mi sie po nocach. ;3 Kiedy przeczytalam wypowiedz Harrego pomyslalam ze za duzo napakowalas tam informacji i teraz czytelnicy juz nie bede sie tak.ciekawic co on przeskrobal. Nie zdziwila bym sie gdyby wszystko co powiedzial Harry okazalo sie klamstwem i nadal.jego przeszlosc byla by tajemnica. Och i ach!
Podsumowujac - NAJLEPSZY ROZDZIAL ZE WSZYSTKICH DOTYCHCZAS!!! ;3333
Dlaczego? Poniewaz jestem romantyczka i uwielbiam.takie sceny!
LOVE, love, LOVE, love!
Caluje i mam.nadzieje na wiecej takich scen romantycznych jak powyrzej napisane;)