Stuk! Stuk! Stuk!
Przez głowę mężczyzny
przechodził tylko ten dźwięk. Tak irytujący i nieznośny, zarazem sprawiający
wielki ból.
Walizka z każdym
kolejnym uderzanym schodkiem wydawała coraz to głośniejszy stukot, tak jakby
dziewczyna, która znosiła ją na dół, chciała, aby mężczyzna na dobre zapamiętał
ten dźwięk.
Mocno ściskała rączkę
walizki, aż jej knykcie robiły się coraz bledsze. Walczyła ze sobą, aby nie
zrzucić jej na dół.
W końcu stanęła
naprzeciwko ojca. Miał bladą twarz, podkrążone i zmęczone, niebieskie oczy.
Spojrzał na nią przelotnie i chwycił walizkę. Oderwał się od komody o którą się
opierał i wyszedł na dwór, zostawiając za sobą otwarte drzwi.
Posłusznie za nim
wyszła. Wiedziała, że przegrała i że żadnymi kłótniami nic nie wskóra. Ale
ciągle miała nadzieję, że mężczyzna zmieni zdanie.
Wsiedli do samochodu.
Dziewczyna przyciągnęła kolana do siebie i włożyła słuchawki. Włączyła muzykę i
próbowała zapomnieć.
Lecz wspomnienia były
zbyt silne. Gdy zamknęła oczy, ciągle pojawiała się jego twarz. Te pełne bólu
oczy, które gasły, gdy na nią patrzył. Dźwięk karetki i krzyki ludzi, tworzące
jeden wielki chaos.
Otworzyła oczy i
wyjęła słuchawki rzucając je na dno torebki. Spojrzała przez szybę. Wiedziała,
że niedługo dojadą na miejsce i że tam zostanie. Sama. Czuła odrazę do samej
siebie, że doprowadziła do tej sytuacji. Wiedziała, że gdyby się wtedy nie
zgodziła, to by do tego nie doszło. I to ją męczyło. Tak bardzo chciała cofnąć
czas i wszystko naprawić.
Samochód po
dwugodzinnej jeździe się zatrzymał. Rozejrzała się dookoła i jej wzrok padł na
domek przy którym zaparkowali. Był biały i schludny, miał duże, łukowate okna,
werandę, gdzie stały najróżniejsze, doniczkowe rośliny, a prowadziła do niego
ścieżka wyłożona kamykami.
Wysiedli z samochodu.
Ojciec wyjął walizki z bagażnika, a dziewczyna mu się tylko przyglądała.
Zamknął bagażnik i ruszył w stronę domu, gdzie w drzwiach pojawiła się
gospodyni domu. Była niską i pulchną kobietą o przyjaznym spojrzeniu. Brąz
włosy upięła w niedbały kok, z którego uciekały pojedyncze, kręcone kosmyki,
które niezdarnie odgarniała za ucho. Miała na sobie niebieską sukienkę
sięgającą kolan i czarny fartuszek ubrudzony mąką i czymś zielonym.
Uśmiechnęła się do
mężczyzny, wytarła dłonie w pognieciony fartuch i podeszła bliżej wyciągając do
niego dłoń.
- Pan Rauly, jak mniemam – uścisnęła dłoń i spojrzała na
dziewczynę, która nadal stała w tym samym miejscu. – Nazywam się Margaret
Greer. Rozmawialiśmy przez telefon.
- Tak.
Dzień dobry. – uśmiechnął się sztywno i skinął na dziewczynę. – A to moja
córka, Maya.
Maya
uśmiechnęła się nieznacznie i podeszła bliżej.
- Proszę.
Niech państwo wejdą. – wskazała na dom i ruszyła bez odpowiedzi.
Pan Rauly
chwycił walizki i ruszył za kobietą, natomiast Maya zastała na zewnątrz.
Podeszła do schodków i usiadła na jednym z nich. Po drugiej stronie stał taki
sam dom, gdzie na schodach i huśtawce na werandzie było trzech chłopaków. Ochoczo
o czymś rozmawiali spoglądając od czasu do czasu na dziewczynę.
- Ile jej
dacie? – spytał przyglądając się dziewczynie.
Wyciągnął
nogi na schodach i spojrzał na kolegę siedzącego obok. Miał brązowe nastroszone
włosy i szelmowski uśmiech na twarzy.
- Dwa
tygodnie i po sprawie. Stary, każda dziewczyna, która tu trafia jest taka sama
– odpowiedział.
- Wy
dalej swoje gierki? – żachnął się chłopak, który siedział na huśtawce. – To
przestało być zabawne po ostatniej akcji.
Wyciągnął
ręce z kieszeni.
-
Założymy się? - zaproponował pierwszy. - Co Conor? Pękasz?
- Pięć dychy, że nic z tego nie będzie – odpowiedział po chwili namysłu.
- Stoi. Dwa tygodnie i będzie jadła mi z ręki - zaśmiał się złowrogo.
- Stoi. Dwa tygodnie i będzie jadła mi z ręki - zaśmiał się złowrogo.
Miał brązowe kręcone włosy i dołeczki w policzkach. Ciemne okulary przysłaniały jego zielone oczy.
No i jest początek. Co o tym sądzicie? Mam nadzieję, że kogoś zainteresowałam do dalszego czytania. Postanowiłam też zrobić dwa zwiastuny. Który bardziej przypadł Wam do gustu? Ja w sumie nie mogłam się zdecydować i też dlatego dałam dwa. Zachęcam do skomentowania i obserwowania. I do zobaczenia niebawem. Rozdział powinien pojawić się w przeciągu paru dni. Sądzę, że z 3-4 dni. Zostawiajcie linki do siebie, ale nie spamujcie. Proszę. Wejdę na pewno i postaram pozostawić po sobie komentarze. Pozdrawiam.
Super czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://i-love-my-life-33.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada :)
Och, Kochana, w końcu się doczekałam!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo brakowało mi naszego wspólnego komentowania ;(
Nowe opowiadanie cudownie się zaczyna, jak mogłoby być inaczej ;)
Jest tak cholernie intrygujące, tym bardziej że Harry wciela się tutaj, jak wywnioskowałam, w czarny charakterek ^^
Jest mi odrobiną smutno, bo teraz powstaje naprawdę mało opowiadań z Zaynem w roli głównej, ale cieszę się, że w ogóle go nie pominęłaś.
Dziękuję za informację o powrocie i życzę dużo weny, powodzenia, pomysłów, inspiracji, czytelników na "nowej starej" drodze (tak, wiem dziwnie brzmi ;])
Pozdrawiam,
Klaudia.
AAA to teraz już wiemy!!!!! o co kaman
OdpowiedzUsuńNa początku nie przeczytałyśmy pierwszego rozdziału ale po 3 tak nas wciągnełaś, ze po prostu musiałyśmy się dowiedzieć hehe ;)
No no ciekawe czy Harremu uda się ją uwieść no i cały czas po głowie chodzi nam pytanie " Co przeskrobała, że się tu znalazła??"
Piszesz Bosko MAJSTERSZTYK NORMALNIE! Sprawiłaś, ze wpadłyśmy w kompleksy i to duże ekkhem...
OdpowiedzUsuńJak można pisać tak płynnie i łatwo!!! Buziaki :*
Całkiem ciekawy początek. Muszę nadrobić resztę i zobaczymy co z tego będzie :D Oczywiście, najpierw muszę znaleźć czas.. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/
PS. Możesz mnie informować o nowych rozdziałach, jak na razie :)
Taaaa...... Ale czy w każdym pierdolonymj clogu musi występować harry????????? Kurwa są też inne imiona MIchał, Kamil, Bartek, Franek, Adam, a nawet kurwa Ernest
OdpowiedzUsuń