*EDIT* Nowy rozdział jest przeniesiony na jutro (31/03)
Kolejną lekcją była geografia z panią Sparks. Była to wysoka kobieta z krótkimi blond włosami. Kiedy Maya pierwszy raz ją zobaczyła, pomyślała, że nauczycielka nałożyła sobie miskę na głowę i obcięła włosy wzdłuż krawędzi. Taka wizja sprawiała, że chciało jej się śmiać. Geografia była najbardziej nudnym przedmiotem w całej szkole. Pani Sparks w ogóle nie nadawała się do nauczania. Była ślamazarna i nie potrafiła skupić na sobie uwagi uczniów.
Kolejną lekcją była geografia z panią Sparks. Była to wysoka kobieta z krótkimi blond włosami. Kiedy Maya pierwszy raz ją zobaczyła, pomyślała, że nauczycielka nałożyła sobie miskę na głowę i obcięła włosy wzdłuż krawędzi. Taka wizja sprawiała, że chciało jej się śmiać. Geografia była najbardziej nudnym przedmiotem w całej szkole. Pani Sparks w ogóle nie nadawała się do nauczania. Była ślamazarna i nie potrafiła skupić na sobie uwagi uczniów.
Maya wpatrywała się w jakiś punk na ścianie, jakby to było
najciekawsze zajęcie na świecie. W pewnym momencie dostała sms'a: „Wyjrzyj przez okno”.
Z początku nie wiedziała o co chodzi, ale po chwili
dostrzegła Harrego, który nonszalancko opierał się o drzewo. Pomachał do niej
zadowolony z siebie i skinął, aby wyszła. Dziewczyna spojrzała na nauczycielkę
i znowu na chłopaka, który nie spuszczał jej z oczu. Przygryzła wargę.
- Proszę pani, mogę iść do pielęgniarki? Źle się czuje –
spytała w końcu unosząc wysoko dłoń do góry.
Kobieta odwróciła się przodem do klasy i spojrzała na Mayę
zbita z tropu. Otaksowała ją, ale po chwili kiwnęła głową.
Maya zabrała torbę i wyszła z klasy kierując się do wyjścia.
Przy drzwiach czekał na nią wyraźnie zadowolony z siebie Harry. Jego spojrzenie było figlarne, czułe, pełne
pragnienia. Te jego przejrzyste oczy, szeroko otwarte. Pełne czegoś, czego
pewnie nigdy nie zrozumiała. Stanęła przed nim i odwzajemniła uśmiech.
- Sprowadzasz mnie na złą drogę.
- Jakoś nie widzę, żebyś się szczególnie opierała. – Zaśmiał
się melodyjnie. Wyciągnął ku niej dłoń. – Chodź, zabiorę cię w pewne miejsce.
Złapała jego dłoń i dała się pociągnąć.
- Słyszałam, że kolejny cie porzucił.
Tess wzdrygnęła się. Odwróciła się i napotkała jadowity wzrok
Jane. I ten jej uśmieszek.
- O co ci chodzi? – spytała niepewnie.
Molly usiadła do stolika. Były w stołówce. Panował harmider.
Wszystkie rozmowy tworzyły jeden, wielki chaos, który coraz bardziej
przytłaczał rudowłosą.
- Raczej o kogo – zaśmiała się złośliwie. – Tyle razy się
zawiodłaś, a nadal jesteś taka naiwna. Lgniesz do każdego, który okaże choć
trochę zainteresowania wobec ciebie - mówiła słodząc każde słowo. – Jesteś taka
głupiutka – prychnęła. – Nic dziwnego, że Zayn woli tamtą. Ona w odróżnieniu od ciebie nie pieprzy się z
każdym napotkanym facetem.
Tess zacisnęła zęby. Była na skraju, żeby nie rozpłakać się i
nie wybiec. Jane ją prowokowała i oczekiwała takiej reakcji.
- I kto to mówi? – wysyczała. – Jesteś zapatrzona w Stylesa
jak w obrazek i nie dostrzegasz szczegółów. Myślisz, że jest twój? – zaśmiała
się. – Przejrzyj na oczy i zobacz, że w ogóle się tobą nie interesuje.
Wykorzystuje cię jak każdą, a teraz jest z Mayą. Biegasz wokół niego jak
posłuszny pies – warknęła. – Jak suka.
Po tych słowach Jane złapała Tess za włosy i zaczęła ją
ciągać na wszystkie strony.
- Odszczekaj to!
Rudowłosa nie była dłużna. Również złapała przeciwniczkę za
włosy co rusz uderzając ją w twarz. Wokół nich zebrał się już spory tłum, ale
nikt nie miał zamiaru ich rozdzielać. Upadały na podłogę. Szamotały się i
wierzgały, rzucając w swoją stronę najróżniejsze obelgi. Jane kopnęła Tess w
brzuch, co dziewczynę spowolniło i dostała kolejną serię po twarzy. Na oślep
zamachnęła się i trafiła zaciśniętą pięścią przeciwniczkę prosto w nos.
Trysnęła krew. I dopiero w tedy ktoś odciągnął je od siebie.
- Spokój! Wystarczy!
Louis wskoczył między nie i próbował je rozdzielić. Złapał
Tess w tali i odciągnął ją od drugiej dziewczyny, która została unieruchomiona
przez innego chłopaka. Z jej nosa płynęła krew, lecz to nie powstrzymało jej
przed wykrzykiwaniem obelg i gróźb.
- Puść mnie! – Wierzgała się, próbując się wyrwać dwa razy
większemu chłopakowi od niej. – Niech ja cię tylko dorwę, a zobaczysz! Zabiję
cię dziwko, słyszysz?! Zabiję!
Tess nic nie odpowiedziała. Patrzyła na nią i w pewnym
momencie zaczęła się śmiać, co jeszcze bardziej rozjuszyło drugą. Louis
pociągnął ją w stronę wyjścia, a ona posłusznie dała się wyprowadzić.
- Gdzie są nauczyciele? – spytała idąc korytarzem.
- Nie mam zielonego pojęcia – odparł niepewnie ciągnąc ją za
sobą.
Wyszli ze szkoły. Tess była jakby w transie. Na zmianę
chichotała i się smuciła. W tej chwili obchodziła ją tylko jedna rzecz. Skąd,
do cholery, Molly wiedziała o niej i o Zaynie? Tylko Mayi się zwierzała,
nikomu więcej, więc nikt nie miał prawa o tym wiedzieć. Chyba, że Maya wygadała
się Harryemu, a on pewnie dokończył dzieło.
Nawet nie spostrzegła, kiedy doszli do domu. Lecz nie weszli
do domu pani Greer, weszli do budynku naprzeciwko.
Louis zaprowadził dziewczynę do kuchni. Tess zamyślona usiadła
na blacie kuchennym i przyglądała się chłopakowi, który wyjął mrożony groszek,
watę i środek dezynfekujący.
- Mocno oberwałaś – powiedział podchodząc do niej.
Zamoczył watę w środku dezynfekującym.
- Zapiecze – poinformował i przyłożył do brwi. Rudowłosa
wstrzymała oddech i mruknęła coś pod nosem z niezadowoleniem.
Chłopak przemył wszystkie rany, a na koniec przyłożył paczkę
z mrożonym groszkiem do jej lewego policzka, który były sinawy i napuchnięty. Ona
zaś przyglądał mu się ze skupieniem.
- Jutro będzie wyglądać gorzej.
Uśmiechnęła się.
Maya wraz z Harrym siedziała w małej kawiarence na
przedmieściach. Panował tam przyjazny klimat. Wnętrze było urządzone w brązowych
i kremowych kolorach. Wszędzie były półki, półeczki z książkami, które można
było wypożyczyć.
Siedzieli przy oknie zajadając się ciastkiem z kremem –
specjałem szefa – i popijając kawę z dodatkiem czekolady. Rozmawiali o
wszystkim, począwszy od ulubionego koloru do wiary w istnienie pozaziemskie. Co
chwilę wybuchali śmiechem i się wygłupiali.
- Zanim cię spotkałem nie wiedziałem co to znaczy spojrzeć na
kogoś i po prostu uśmiechnąć się bez powodu – wyznał.
Urzekło ją to wyznanie. Uśmiechnęła się delikatnie i
nachyliła ku niemu. Musnęła jego usta.
- Zmieniłeś się – powiedziała w końcu.
- Co masz na myśli? – spytał w między czasie kradnąc jej
kolejny pocałunek, co ją rozbawiło.
- Na początku byłeś wyrachowany, wredny, zapatrzony w siebie…
a teraz… jesteś ciepły i czuły.
Spojrzał na nią i zamyślił się przez chwilę muskając palcami
jej dłoń.
- Kiedy jesteś młody, jesteś pełnym ideałów romantykiem. Potem
dorastasz, nasiąkasz doświadczeniem i rzeczywistością, i odkrywasz, że bycie
skurwysynem jest bardziej opłacalne...
- Smutne.
- Trochę. – Uśmiechnął się krzepiąco. – Cóż… zaplanowałem coś
jeszcze – wyjawił.
- Już się nie mogę doczekać.
- Mam nadzieję.
Zapłacili rachunek i wyszli na zewnątrz. Spletli dłonie i
ruszyli przez centrum, pochłonięci rozmową. Maya nie wiedziała, gdzie Harry ją
prowadził. Nie spodziewała się po nim takiego zachowania. Pozytywnie ją
zaskakiwał i miała tylko nadzieję, że wszystko nie pryśnie jak bańka mydlana.
Po około pół godzinie wolnego spacerku zatrzymali się przed
pewnym budynkiem. Był stary i zaniedbany. Gdzieniegdzie odprysła farba i
odpadał tynk za ścian. Przed sobą mieli duże, stare, podwójne drzwi. Chłopak
bez trudu poradził sobie z ich otworzeniem i weszli ośrodka.
Nie było przesadnie brudno i nie śmierdziało, czego Maya się spodziewała.
Był to po prostu niezamieszkały już budynek, gdzie najwyraźniej Harry znalazł schronienie.
Ruszyli korytarzem i weszli do windy towarowej. Styles
przekręcił dźwignie i ruszyli. Zatrzymali się na trzecim piętrze. Odsunął kratę
i Maya już wiedziała co dla niej przyszykował. Uśmiechnęła się zdumiona.
- Pierwsze zakochanie jest najtrwalsze, najsilniejsze i
najpiękniejsze, choć zazwyczaj nieszczęśliwe - powiedziała
Tess wraz z Louisem leżeli na kanapie, kończąc pierwsze wino
i oglądając horror, który raczej powinien zaliczać się do komedii.
- Masz prawdo do dumy. Walczyłaś, kochałaś, nie wyszło.
Wyprostuj się – odparł bez zastanowienia.
Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. Zdziwiły ją jego
słowa. Myślała, że będzie z niej szydził.
- Dobre słowa, choć trudno wcielić je w życie.
Spojrzał na nią i się uśmiechnął. Byli niebezpiecznie blisko
siebie.
- A próbowałaś?
Witojcie, witojcie! Jak wam mija wiosna? Bo u mnie wspaniale... słońce świeci, jest cieplutko! *_* No i ta świadomość, że zostały trzy miesiące do wakacji ^_^ ...
Tak z innej beczki. Czytała może któraś z was Akademię Wampirów? Ja przeczytałam wszystkie części i jestem zakochana. Można powiedzieć, że właśnie ta seria sprawiła, że pokochałam książki <3 Postanowiłam przeczytać ją raz jeszcze, aby odświeżyć w głowię historię.... I moje pytanie. Był ktoś już w kinie na filmie? Słyszałam, że ogromny badziew i że zrobili z tego komedię. Cóż, zwiastun też nam daje takie wrażenie. Aż normalnie mnie nerwica bierze... I nie wiem czy oglądać. Bo jak będzie ścierwo to będę zła, że to obejrzałam. Jeśli ktoś oglądał to niech napiszę opinię w komentarzu.
Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś nakręcił film DOKŁADNIE na podstawie mojej ulubionej książki. Jeden film mi wystarczy.. byłaby w niebo wzięta....
No i opowiadanie. Co myślicie i sądzicie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach... oraz co byście chciały, a by wydarzyło się w kolejnych rozdziałach?
No i do następnego... w weekend :) Buziaczki, pozdrawiam! Trzymajcie się ciepło <3
*EDIT* No i wkradły mi się błędy. W bójce brała udział Jane, nie Molly. Mój błąd, ale już poprawiony :)
***
Witojcie, witojcie! Jak wam mija wiosna? Bo u mnie wspaniale... słońce świeci, jest cieplutko! *_* No i ta świadomość, że zostały trzy miesiące do wakacji ^_^ ...
Tak z innej beczki. Czytała może któraś z was Akademię Wampirów? Ja przeczytałam wszystkie części i jestem zakochana. Można powiedzieć, że właśnie ta seria sprawiła, że pokochałam książki <3 Postanowiłam przeczytać ją raz jeszcze, aby odświeżyć w głowię historię.... I moje pytanie. Był ktoś już w kinie na filmie? Słyszałam, że ogromny badziew i że zrobili z tego komedię. Cóż, zwiastun też nam daje takie wrażenie. Aż normalnie mnie nerwica bierze... I nie wiem czy oglądać. Bo jak będzie ścierwo to będę zła, że to obejrzałam. Jeśli ktoś oglądał to niech napiszę opinię w komentarzu.
Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś nakręcił film DOKŁADNIE na podstawie mojej ulubionej książki. Jeden film mi wystarczy.. byłaby w niebo wzięta....
No i opowiadanie. Co myślicie i sądzicie? Czekam na Wasze opinie w komentarzach... oraz co byście chciały, a by wydarzyło się w kolejnych rozdziałach?
No i do następnego... w weekend :) Buziaczki, pozdrawiam! Trzymajcie się ciepło <3
*EDIT* No i wkradły mi się błędy. W bójce brała udział Jane, nie Molly. Mój błąd, ale już poprawiony :)