- W sobotę wyjeżdżamy na wieś – oświadczyła pani Greer.
Dziewczyna przyjechała
tu pod koniec pierwszego semestru, a od soboty zaczynały się ferie. Maya w
milczeniu słuchała opiekunki, która z optymizmem mówiła o wyjeździe. Kobieta
opowiadała o miejscu, do którego zamierzali pojechać, o właścicielach i
atmosferze, która tam panowała. Zawsze kiedy mieli okazję to odwiedzali to
miejsce, pomagali w gospodarstwie i odpoczywali.
Mayi nie uśmiechały się prace na roli. Nie chciała nigdzie
jechać. Najchętniej spakowałaby swoje rzeczy i wróciła do taty. Tam, gdzie jej
miejsce.
Dziewczyna nawet się nie zorientowała, że w kuchni pozostała
tylko ona i Harry. Wpatrywała się w
miskę z płatkami, nad którymi od dwudziestu minut się pastwiła.
Harry siedział naprzeciwko i przyglądał jej się uważnie.
Śledził każdy jej ruch. Chciał wyłapać jak najwięcej szczegółów. To jak
marszczyła nos, kiedy intensywnie nad czymś myślała, delikatne rysy twarzy,
brązowe oczy i usta. Usta, które co chwila przygryzała. Znamię na łuku brwiowym
i jej aksamitne, brązowe włosy, które kaskadą opadały na jej ramiona.
- Podwieźć cię do szkoły? – zapytał nagle.
Dziewczyna wyrwana z myśli uniosła głowę i spojrzała na
niego. Rozejrzała się i zmarszczyła brwi.
- Nie trzeba, poradzę sobie – mruknęła.
Wstała i odstawiła miskę do zlewu.
- Odpuść sobie – szepnęła – Proszę.
- Dlaczego?
- Nie chcę przechodzić przez to drugi raz.
Harry zmarszczył brwi i spojrzał na nią.
- Przykro mi skarbie – westchnął. – Już postanowiłem.
Wstał, wstawił talerzyk do zlewu i stanął obok niej.
- Marnujesz tylko czas – powiedziała.
- Doprawdy? Świetnie się bawię, a czas spędzony z tobą nie
jest czasem straconym – uśmiechnął się łobuzersko.
- Jesteś dupkiem.
- Już to mówiłaś.
- Ale powtórzę to nie raz.
Przez resztę tygodnia wszyscy w szkole omijali Mayę szerokim łukiem,
co z jednej strony dziewczynę cieszyło, ale z drugiej smuciło. Wszyscy wytykali
ją palcami, myśląc, że tego nie widzi. A widziała i słyszała wszystko. Plotki
na jej temat nie ucichły. Czasami chciała z kimś porozmawiać, ale ludzie się od
niej odsuwali. Harry skutecznie wszystkich zastraszył. Jeśli ktoś się do niej
zbliżył, pod koniec dnia lądował z siniakiem pod okiem. Jedynie w domu mogła liczyć na rozmowę z
Tess, Conorem czy panią Greer. Ale w szkole byli pochłonięci sobą, znajomymi i
szkolnym przedstawieniem, nad którym od dłuższego czasu ciężko pracowali.
A Harry? Harry zawsze kręcił się wokół Mayi. Dziewczyna po
pewnym czasie przyzwyczaiła się, że gdzie ona, tam i on. Próbowała jak najmniej
czasu spędzać w jego towarzystwie, lecz ten zawsze znalazł jakiś pretekst, żeby
być w pobliżu.
- Kto cię tak skrzywdził, że taki się stałeś? – spytała
kiedyś.
Zamyślił się, lecz nie odpowiedział na pytanie dziewczyny.
Był piątek i Maya pakowała się na jutrzejszy wyjazd. Wrzucała
niedbale ubrania do walizki. Kiedy uznała, że ma wszystkie najpotrzebniejsze
rzeczy, żeby przeżyć na wsi, usiadła na walizce i próbowała ją zamknąć. Ale bez
skutku. Nie miała siły ani chęci, żeby zdobyć się na taki wyczyn jak zamknięcie
bagażu. Zresztą cały dzień minął jej tak, jakby ktoś wyssał z niej wszystkie
siły witalne.
Usiadła obok otwartej walizki i przyglądała się w nią bez
wyrazu. Miała wszystkiego dość. Harrego, który coraz bardziej ją irytował;
szkoły, która ją przytłaczała; ludzi, którzy na każdym kroku ją wytykali.
- Pomóc ci?
Harry nonszalancko opierał się o framugę i z zainteresowaniem
się jej przyglądał.
- Nie – warknęła.
- Co jest, kotek? – spytał niewzruszony.
- Nie chcę się kłócić. Nie mam humoru. Wyjdź.
Chłopak zacmokał niezadowolony i wszedł do pokoju zamykając
za sobą drzwi. Usiadł na walizce, a następnie ją zamknął.
- Nie lubię cię – powiedziała patrząc mu w oczy.
Uśmiechnął się pod nosem i wstał z walizki.
- Nie znasz mnie – odparł.
- I nie chcę poznać. Wyjdź z pokoju.
Chłopak się nie ruszył. Stał i czekał na reakcję.
Maya zerwała się na równe nogi i pchnęła go do tyłu. Chciała
otworzyć drzwi i go wyrzucić, lecz ten na
to nie pozwolił. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Maya zaczęła
się szamotać, ale Harry nie miał zamiaru jej puszczać.
- Zastaw mnie – wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Pogładził jej policzek i opuszkami palców obrysował kontury
jej warg. Uśmiechnął się zawadiacko. Pochylił się i ją pocałował. Dziewczyna
się od niego oderwała i od razu przywaliła w policzek. Chłopak przetarł
policzek nadal się uśmiechając.
- Ależ ty niewyżyta – powiedział rozbawiony.
Maya drżące ręce zacisnęła w pięści. Jej pierś unosiła się
niespokojnie w górę i w dół. Chciało jej się krzyczeć i płakać jednocześnie.
- Pieprz się, Harry – fuknęła.
- Z tobą? Zawsze.
Posłał jej zadowolony uśmiech i wyszedł. Tak po prostu sobie
wyszedł.
Maya opadła na łóżko i próbowała się uspokoić. Sięgnęła po
poduszkę i krzyknęła w nią, jakby to miało rozładować jej frustrację. Nie
podziałało.
W drodze nikt się do siebie nie odzywał. Jedynie panie Greer
pod nosem nuciła piosenkę, która właśnie leciała w radiu.
Maya cieszyła się, że siedzi z przodu. Nie chciała być przy
Harrym. Oparła czoło o szybę i wpatrywała się w krajobraz. Z miejskiego zgiełku
wjechali na pustą drogę. Wokół rozciągały się pola i lasy. Po godzinie skręcili
w lesie na żwirowaną dróżkę, która prowadziła do gospodarstwa.
Z lasu wyjechali na duży obszar zieleni, gdzie w centrum
znajdował duży, jednorodzinny domek. Dalej można było dostrzec stajnię dla koni
i pasące się na polanie krowy. Dalej obora, kurnik i chlew. Nawet mały staw. Przed
domem stał czerwony traktor z przyczepą, gdzie siedziało kilkoro ludzi.
Samochód podskakiwał przy każdym wyboju, a było ich sporo.
Pani Greer zatrzymała pojazd i spojrzała na Mayę, a potem do tyłu.
- No, moi mili. Jesteśmy – oznajmiła ochoczo.
Cała trójka z tyłu od razu wysiadła i ruszyła w stronę
przyczepy, gdzie siedziało czterech chłopców i jedna dziewczyna. Wszyscy
rzucili się w sobie w ramiona z radością. Tess z brunetką zaczęła podskakiwać,
Conor z blondynem i brunetem się śmiali, a Harry z mulatem i ostatnim brunetem
w koszulę w kratę zaczęli się przepychać.
Maya niepewnie wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę
grupki. Pani Greer przywitała się ze wszystkimi i poszła do domku, zapewne do
właścicieli.
- Cześć wszystkim – przywitała się.
Pierwsza podeszła do niej brunetka. Wyciągnęła do Mayi rękę,
a ta niezdarnie ją uścisnęła.
- Jestem Molly.
- Maya.
- Tam jest Niall i Liam – wskazała na chłopaków obok Conora.
– A tam Rufus i Zayn – wskazała na młodzieńców obok Harrego.
- Cześć!
- Witamy nowego rodzynka!
Wszyscy się uśmiechali i podchodzili po kolei, żeby przywitać
się z Mayą.
- To co? Chrzest bojowy? – zapytał Harry patrząc na
wszystkich porozumiewawczo.
Wszyscy momentalnie spojrzeli na Mayę. Dziewczyna niepewnie
spojrzała za siebie, upewniając się czy nikogo za nią nie ma.
Harry ruszył w jej stronę, na co ta niepewnie się cofnęła, nie
wiedząc o co chodzi. Nie podobała jej się ta sytuacja. Wszyscy się do siebie głupkowato szczerzyli.
Chłopak złapał ją w pasie, a następnie przerzucił ją sobie przez
ramię.
- Puść mnie Harry! To nie jest śmieszne! – krzyczała szamocąc
się na wszystkie strony. – Co chcesz zrobić? Puść mnie! Z róbcie z nim coś do
cholery!
Ale nikt nie zareagował. Harry szedł w stronę niewielkiego
stawu, a reszta za nim podążała. Śmiali się i coś krzyczeli. Chłopak korzystając
z okazji złapał Mayę za pupę.
- Zabieraj te łapska zboczeńcu!
Przyśpieszył kroku. Wszedł na kładkę i zaczął biec. Maya
wyczuwając co się święci zaczęła jeszcze bardziej się wyrywać i krzyczeć.
- Harry! Odstaw mnie! Nie umiem pł…
Razem z Mayą wzbił się w powietrze, żeby po chwili wpaść do wody.
Do buzi i nosa dziewczyny nalało się dużo płynu. Wynurzyła głowę i zaczęła
kaszleć, machając przy tym rękoma. Kurczowo złapał się Harrego i do niego
przywarła. Reszta także wskoczyła za nimi do wody. Radośnie chlapali na siebie wodą i nurkowali.
- Gdybym wiedział, że nie umiesz pływać to wcześniej bym cie
wrzucił do wody – powiedział do wtulonej w niego dziewczyny.
- Odstaw mnie na brzeg – zażądała.
- Właśnie przeszłaś chrzest bojowy, tak jak każdy z nas. Od teraz oficjalnie jesteś jedną z nas!! - krzyknął Rufus rozbawiony.
- Właśnie przeszłaś chrzest bojowy, tak jak każdy z nas. Od teraz oficjalnie jesteś jedną z nas!! - krzyknął Rufus rozbawiony.
***
Kapkę krótkie te moje rozdziały, co nie? Od następnego mam zamiar robić je trochę dłuższe :) Chciałabym Wam podziękować za komentarze. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Aż mordka się cieszy, gdy je czytam. Wszelką krytykę także przyjmę. Jeśli wyłapiecie jakieś błędy, czy coś Wam nie będzie pasować, to śmiało piszcie.. postaram się poprawić. A co do rozdziału. Dla mnie jest taki sobie, ale teraz czekam na Waszą opinię. Jak się Wam podoba? No i co jeszcze? Dziękuję, że jesteście, całuję, pozdrawiam i do napisania!
E no jesteśmy mile zaskoczone!. Musimy przyznać, że na początku myślałyśmy ze tylko Hazza i Lou będą w tym opowiadaniu a tutaj no prosze taka niespodzianka.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały. No i ten chrzest hehe ;)
Ciekawe co wydarzy się dalej na tej wsi...Zapowiada się, że ten pobyt będzie mega zwariowany. Pozdrowionka :**
Hhahah... :D
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że będzie tam jakiś bardziej romantyczny fragment, ale taki jak najbardziej mi odpowiada.
Pewnie już to pisałam, ale com i tam?
Jesteś CUDOWNA!
Piszesz po prostu bosko.
Awwwwww... ♥
xx. Niarry
Kolejny niesamowity rozdział ! ;D Ach, ten zadziorny Harry, skradł pocałunek Mayi ! Aww <3 No, może ona tego nie chciała ale i tak się jaram, haha : DD
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z chrzcinami, ale Harry powinien powiedzieć Mayi co zamierza zrobić - mógł ją niefortunnie utopić ! Nie lubię takiego zachowania u ludzi, szczególnie u chłopaków. Ale na szczęście nic jej się nie stało.
Pojawiły się nowe postacie, z czego ogromnie się cieszę, chodź szkoda że nie rozwinęłaś historii tamtych. Nie opowiedziałaś za co trafili, na przykład w rozmowie z Mayią. Nie mam ci tego za złe, broń boże ! To tylko mała uwaga z mojej strony.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny ;)
http://gangsterzyzprzypadku.blogspot.com/
Uu, coraz ciekawiej. Ten pocałunek Hazzy z May... Mayą? (tak się to odmienia? XD) był zajebisty. Dobrze, że dodałaś resztę chłopaków do opowiadania. Ciekawie to rozmieściłaś - nie, jako zgrana paczka, a oddzieleni od siebie, posiadający koleżeńskie kontakty. No dobra, czekamy na dalszą część.
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że Zayn odegra tu jakąś ważną rolę, bo do niego czuję największą sympatię ^^
Czekam z niecierpliwością na nexta. A Chrzest mistrzowsko opisany ;)
Zapraszam w wolnej chwili na nowy rozdział.
http://flower-of-innocence.blogspot.com/
uuuu zapowiada się ciekawie <3
OdpowiedzUsuńCo z tego, że krótkie? Cudowny rozdział *.* Na prawdę bardzo mi się spodobał... Pocałunek, chrzest :> Cudo. Czekam na nn. ♥
OdpowiedzUsuńhttp://i-m-not-like-everybody-else.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńInformujesz o nowych rozdziałach na twitterze?
Niestety nie, nie mam twittera.
UsuńCzekam na następny :)
OdpowiedzUsuń